„Līlāvatī — to imię córki sławnego matematyka hinduskiego z XII stulecia, (…),
a zarazem to tytuł pierwszej części jego wielkiego dzieła matematycznego Siddhānta, dedykowanego córce.
Līlāvatī — to znaczy urocza, czarująca!”
inż. Szczepan Jeleński
Jest to bodaj pierwsza w Polsce książka, zbierająca dorobek wieków w dziale rozrywek matematycznych. Autor posiłkował się podobnemi dziełami w języku angielskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim, które zkolei sięgały do źródeł średniowiecza i starożytności; przeto bogactwo materjału w książce jest olbrzymie. Dość wymienić rozdziały:
I. Anegdoty i zadania matematyczne.
II. Ciekawe właściwości liczb i działań matematycznych.
III. Figury magiczne.
IV. Pseudarja (błędne rozumowania, podrywki, zadania zwodnicze, paradoksy, sofizmaty, pozorne nieprawdopodobieństwa, złudzenia).
V. Odgadnienia.
VI. Z tajników szachownicy, kart i domina.
VII. (Niema VII rozdziału ani w tekście, ani w spisie rzeczy; a może to tylko pseudarjum albo złudzenie?).
VIII. Gry, zabawy, łamigłówki, sztuki i figle matematyczne.
Kiedy krytyk zachłyśnie się uniesieniem nad zachwalaną książką, pisze, że czyta się ową piękną książkę jednym tchem. Niestety, tego nie mogę powiedzieć o Līlāvatī. Cieszę się, że mamy nareszcie taką książkę. Dumny jestem, że byłem u gościnnych PP. Jeleńskich w czasie, gdy nad nią pracowali.
A jednak nie mogę powiedzieć, że czyta się ją jednym tchem. Zresztą oddam głos Autorowi: „Zbytecznem jest chyba nadmieniać, że nie jest to książka, która mogłaby być przeczytana jednym ciągiem, że ma ona służyć przez dłuższy czas i wielokrotnie jako podręcznik, dostarczający czytelnikowi okazji do pożytecznej rozrywki w chwilach wolnych, spędzonych czy to samotnie, czy też w gronie przyjaciół i znajomych”.
Zbyteczne jest chyba nadmieniać, że namawiam Czytelnika (o ile cierpliwie do tego miejsca doczytał), aby sobie tę książkę zafundował. (…)
Na zakończenie przytoczymy kilka klasycznych „kawałów” matematycznych.
Scheda Araba.
Pewien Arab, umierając, pozostawił jako dziedzictwo swoim trzem synom do podziału stado wielbłądów, przyczem zaznaczył w testamencie, że najstarszy ma otrzymać połowę, średni — trzecią część, a najmłodszy — dziewiątą część dziedzictwa. Okazało się jednak, iż w chwili śmierci Ara ba stado liczyło 17 sztuk.
Podział był trudny, przeto spadkobiercy zwrócili się do kadiego, znanego w całej okolicy ze swej mądrości. Ten wydał sąd następujący: należałoby dopożyczyć jednego wielbłąda i przystąpić do podziału, mając wielbłądów 18. Bracia postąpili według rady sędziego. Wówczas starszemu w udziale przypadło 9, średniemu 6, a najmłodszemu 2 wielbłądy. Pożyczonego zaś wielbłąda zwrócono jego właścicielowi, i trzej bracia byli wysoce zadowoleni z mądrego wyroku kadiego, gdyż w rzeczywistości każdy z nich otrzymał więcej niż ojciec wyznaczył, a mianowicie jeden o \(\frac{1}{2}\), drugi о \(\frac{1}{3}\), a trzeci o \(\frac{1}{9}\) wielbłąda.
Czytelniku! jeśliś mocny w trudnej nauce ułamków, wytknij Arabowi, w czem pobłądził, pisząc testament w imię Allacha, który jest jeden, a którego prorokiem jest Mahomet!
Dokładne nastawienie zegara.
Nie posiadam chwilowo zegarka kieszonkowego — jest w naprawie u zegarmistrza, a ścienny, mój zegar stanął. Udaję się więc do znajomego, u którego wiem, że zawsze zegary doskonale chodzą, czas pewien u niego spędzam i, wróciwszy do domu, nastawiam swój zegar zupełnie dokładnie. Jakim sposobem mogłem tego dokonać, jeśli poprzednio nie wiedziałem, ile czasu potrzeba, by przejść z mego mieszkania do mieszkania mego znajomego?
Aby nie było naciągania, stwierdza się że nie miałem trzeciego zegarka (ani chodzącego, ani stojącego, ani wiszącego, ani żadnego innego, który mój lub jego jest). Po wtóre, stwierdza się, że ścienny mój zegar — czy stał, czy mógł chodzić, ale został w domu, bo nie wziąłem go z sobą na wizytę do znajomego, u którego „zawsze zegary dobrze chodzą” (to chyba nie było w Polsce!). A jednak po powrocie do domu dokładnie nastawiłem zegar, ale jak? — niech o tem pouczy urocza Līlāvatī.
Równik powiększony o 10 metrów.
Przypuśćmy, że wdłuż równika, dookoła globu ziemskiego biegnie olbrzymia obręcz żelazna, ściśle przystająca do powierzchni ziemi. Otóż jeśli do obręczy tej, która liczyć będzie tyleż metrów, co równik, t. j. około 40,070 km., dodamy jeszcze 10 m., — czy przez lukę, jaka się wskutek tego między obręczą i Ziemią wytworzy, będzie się mogła przecisnąć mysz domowa?.. .
Autor, zdaje się, niebardzo sam w to wierzy, ale wykłada jasno, jak na dłoni, że pod obręczą nietylko mysz się przeciśnie, ale przejdzie też człowiek, byle nie wyższy nad 159 cm„ bo jak nie, to… musi się schylić.
Redaktor każe już kończyć, bo się boi, abym całej książki nie przepisał (300 stron!). Nie mam do niego pretensji, bo składanie tak dużo kosztuje. Ale zato odbiję to sobie na Autorze: niech się wytłómaczy, dlaczego wybrał tytuł z tylu daszkami, aż oczy bolą: Līlāvatī.
A. M. R.
Recenzja książki pt. Līlāvatī. Rozrywki matematyczne pochodzi z pierwszego numeru miesięcznika Wiedza i życie, który ukazał się w marcu 1926 r.
Uwaga. W tekście recenzji zostały zachowane obowiązujące wówczas zasady ortograficzne.
Pierwsze wydanie książki Szczepana Jeleńskiego ukazało się w 1925 r. nakładem Księgarni Świętego Wojciecha.
Utwór jest w domenie publicznej. Kopie cyfrowe wydań I, II i III można odnaleźć w bibliotece cyfrowej Polona.
W 2024 r. nakładem poznańskiego wydawnictwa Zysk i S‑ka ukazało się X wydanie książki pt. Līlāvatī w formie opracowania I wydania książki.
Konsultantem merytorycznym tej edycji był poznański nauczyciel dr Tomasz Gronek, autor polskiego przekładu książki Martina Gardnera pt. Moje ulubione zagadki matematyczne i logiczne.