Symetria osiowa, środkowa, płaszczyznowa… To nie wszystkie rodzaje symetrii. Często lepiej używać innych określeń, np. odwołujących się do znanego wszystkim zwierciadła. Nie powinniśmy się ograniczać tylko do geometrii, symetrię znajdują też badacze literatury, muzykolodzy i inni.
Seria esejów, którą tu rozpoczynam, nie jest wykładem, próżno szukać tu ścisłych definicji. Wiele zagadnień ledwie muskam, ale też nawiązuję do różnych dziedzin życia i wiedzy, przy okazji również do moich pasji.
Do zajęcia się tematem symetrii sprowokowało mnie pytanie o osie symetrii dwunastościanu foremnego.
To jedno pytanie (o osiach symetrii w przestrzeni opowiem później) uderzyło mnie jak grom z jasnego nieba: ojej, jakie jest bogactwo matematyki, jak wiele pięknych zjawisk kryje pojęcie symetrii, a jak niewiele i chaotycznie przekazuje na ten temat szkoła.
Nie podam tradycyjnej bibliografii, lecz opiszę publikacje, które były dla mnie inspiracją. Wśród nich znajdą się także książki skierowane do wymagającej publiczności, potrzebującej bardziej ścisłych lub fachowych określeń.
Część I. Zagadki
Sprowokowany nieistotnym z pozoru zdarzeniem postanowiłem dokładniej zająć się pojęciem symetrii i jej miejscem w edukacji matematycznej – od nauczania początkowego do matematyki akademickiej.
Pierwsza część to zagadka.
Na ilustracjach widać zeskanowane wyszywanki (na czarnym papierze) zrobione według pewnej reguły. Proszę spróbować odtworzyć tę zasadę.
Na białym tle „wyszyte” w GeoGebrze według tej samej zasady rysunki.
Reguła rządząca tymi rysunkami ma związek z arytmetyką, to jedyna podpowiedź.
Oddzielną zagadką jest symetria widoczna w tych nicianych rysunkach. Jeśli już zrozumiemy, jak powstają te rysunki, zastanówmy się nad uzasadnieniem istnienia tej symetrii.
Wyjaśnienie zagadek ujawnimy w którymś z kolejnych odcinków serii.
Część II. Na początku szkoły – klasy początkowe
Kiedyś (gdy pracowałem na uczelni) wybrałem się z moimi studentami na hospitacje do klasy II lub III szkoły podstawowej. Tym razem nie była to lekcja matematyki, lecz plastyki. Temat lekcji: oś symetrii.
Nauczycielka przygotowała sporo zdjęć przedstawiających różne symetryczne obiekty – laleczkę, motyla, góry przeglądające się w stawie itp. Dość szybko zaaplikowała uczniom pojęcie i wyrażenie „oś symetrii” i zaleciła, by się nim posługiwali. Teraz to oni mieli pokazywać przykłady symetrii. Wszystko zgodnie planem: ławka jest symetryczna, tablica jest symetryczna, okno jest, coś tam jeszcze. Gdzie jest oś symetrii ławki? Tablicy? Coraz trudniej było znaleźć przykład w otoczeniu. Chłopiec z ostatniej ławki powiedział nieśmiało:
– Ciało ludzkie jest symetryczne.
– A gdzie ma oś symetrii? – błyskawicznie spytała nauczycielka.
Po chwili milczenia usłyszeliśmy:
– No, no… Kręgosłup.
Ta odpowiedź nie spotkała się z pochwałą nauczycielki. Porażka! (Czyja!?!)
Mnie pomysł chłopca bardzo się spodobał. Jestem skłonny twierdzić, że z całej klasy to on najgłębiej przeżył i zrozumiał, o czym była ta lekcja.
W tym zdarzeniu można uchwycić kilka zjawisk:
• Przedwczesne nazywanie pojęć, których jednoznaczność jest bardzo zależna od kontekstu.
• Użycie ścisłego pojęcia matematycznego tam, gdzie intuicja dzieci jest bardzo silna, w dodatku użycie błędne w konfrontacji z poprawnym rozumowaniem dziecka.
Dlaczego błędne? Obrazki, choć same były płaskie, przedstawiały obiekty trójwymiarowe, mające płaszczyznę symetrii, nie oś. Podkreślam: płaszczyznę. A płaszczyznę miał na myśli chłopiec, ale nie miał do tego stosownego wyrażenia.
• No i częsty, niestety, grzech nauczających: brak próby zrozumienia tego, co uczeń miał na myśli, jakby uczeń nie miał prawa myśleć inaczej niż zaplanowano.
Ostatecznie hospitowana lekcja należała do tych, które ze studentami omawialiśmy w cyklu: Jak nie należy…
Kłopot stworzyli „mądrzy” twórcy programu nauczania. Zamiast stosować pojęcie osi symetrii, pojęcie o wąskim znaczeniu, wystarczyło mówić o symetrii zwierciadlanej. Sęk w tym, że byłoby zbyt mało „naukowo”.
Z żalem obserwuję, jak coraz mniej wagi przywiązuje się do działań manualnych, do rozwoju małej motoryki, ćwiczenia oka i ręki. Kiedyś jesienią często widywało się dzieci krążące pod drzewami i szukające kasztanów, które później wykorzystywały m.in. do wyrobu kasztanowych ludzików i zwierzątek. Mam wrażenie, że tego się już nie robi. Boję się spytać, czy w szkole używa się jeszcze plasteliny…
Można jednak czasem zobaczyć wycinanki robione na zajęciach z plastyki. Oprócz precyzyjnego użycia nożyczek uczniowie mają okazję do obserwacji symetrii, na ogół względem dwóch prostych prostopadłych. Trochę bardziej skomplikowane jest wycinanie z wykorzystaniem trzech złożeń, w tym wypadku można spróbować wyzwolić pomysłowość – jak złożyć papier, czy jak względem siebie mają się mieć krzyżujące się w jednym punkcie proste.
Na fotografiach widać dwie wycinanki (o różnych symetriach!) z wystawy prezentowanej przed laty w Pracowni Całodobowej* podczas Konferencji Krajowej Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki. Jak składany był papier?
Nieco inne użycie nożyczek może być dobrym ćwiczeniem wyobraźni geometrycznej. Jak trzeba złożyć papier i gdzie zrobić (jedyne!) cięcie, żeby po rozłożeniu zobaczyć… No właśnie, to zdanie może mieć różne zakończenia: trójkąt o różnych kątach, siedmiokąt…
Ale to już nie wycinanki. Uruchomiona jest innego rodzaju wyobraźnia, wysiłek jest bardziej skierowany na zrozumienie własności symetrii (lustrzanej) niż w walory estetyczne powstającego wzoru. Zapewne nie można się obejść bez eksperymentów. I jeszcze jedno zdjęcie. Czy to jest wycinanka?
Część III. Intuicje symetrii przy okazji brył
Zainteresowany wyobraźnią przestrzenną dzieci prowadziłem kiedyś obserwacje uczniów klas III i VI. Dzieci były filmowane podczas ćwiczeń z bryłami geometrycznymi. Miały do czynienia z nietypowymi dla szkolnych zajęć problemami, ale nieprzekraczającymi ich możliwości. Zadania obejmowały łamigłówki, dodawanie szczegółów na siatce, klasyfikację brył według własnych kryteriów… Wszystkie modele były przeze mnie zrobione z grubego, odpornego kartonu.
Jedną z czynności, które zaproponowałem, było budowanie z „klocków”.
Dzieci miały do dyspozycji dziesiątki czworościanów dwóch kształtów (jak na załączonym obrazku).
Czworościany nie nadawały się do naśladowania sieci prostopadłościanów charakterystycznych dla zwykłych drewnianych klocków, czy klocków z podstawowego zestawu LEGO. Uczestnicy tych ćwiczeń musieli się więc mierzyć z nieoswojonymi kształtami i tworzyć coś w nietypowych warunkach.
Wszystkie dzieci, zarówno młodsze, jak i starsze – układały budowle symetryczne (ściślej: mające co najmniej jedną płaszczyznę symetrii). Kiedy układ urósł z jednej strony, zaraz musiał być zrównoważony z drugiej strony, symetria wracała.
Nie było wyjątków… Ale…
Jeden chłopiec (III klasa) budował niesymetrycznie. Kiedy to zauważyłem, zacząłem bardzo dokładnie obserwować jego zasadę postępowania. Pracował w skupieniu i konsekwentnie. Wreszcie zrozumiałem jego zamysł: jeśli pojawiała się symetria, burzył część lub dokładał coś, aby ją zniszczyć.
Wszystkie dzieci odwoływały się do symetrii, nie nazywając jej wprost. Jedyną formą ekspresji były czynności manualne. Czasem – jeśli układały moje klocki we dwójkę – wymieniały między sobą uwagi, w których ukryta była myśl o porządku, powtarzalności, de facto o symetrii.
Przy okazji: przy łamigłówkach i pytaniach o szczegóły na siatce, przy klockach też w pewnym stopniu, a przy klasyfikacji brył szczególnie, młodsi byli spontaniczni i odważni, widać zaś było spowolnienie starszych uczniów, wzrost ostrożności w stwierdzeniach. Na ogół młodsi z zagadkami radzili sobie lepiej od starszych kolegów.
Jeśli któraś z Czytelniczek chciałaby (któryś z Czytelników chciałby) zrobić kopie moich klocków: jeden z nich to czworościan foremny, drugi – ćwiartka ośmiościanu foremnego o krawędzi równej krawędzi czworościanu foremnego.
Dla chętnych dodatkowe zadanie. Jak z tych dwóch rodzajów klocków zbudować większy czworościan foremny? Czy da się z nich złożyć ośmiościan foremny? A sześcian?
Jan Baranowski
* Więcej o Pracowni na stronie: http://warsztatotwarty.blogspot.com/