„W‎ ‎każ­dym‎ ‎dzia­le‎ ‎nauk‎ ‎przy­rod­ni­czych‎ ‎jest‎ ‎tyl­ko‎ ‎tyle wie­dzy,‎ ‎ile‎ ‎tam‎ ‎tkwi‎ ‎mate­ma­ty­ki”.‎ ‎

Może‎ ‎prze­sad­nym‎ ‎nie­co jest‎ ‎ten‎ ‎pogląd‎ ‎Kan­ta,‎ ‎ale‎ ‎nie‎ ‎ule­ga‎ ‎kwe­stii,‎ ‎że‎ ‎uję­cie‎ ‎pew­nych‎ ‎zja­wisk‎ ‎przy­rod­ni­czych‎ ‎we‎ ‎wzór‎ ‎mate­ma­tycz­ny,‎ ‎nada­je‎ ‎więk­szą‎ ‎war­tość‎ ‎naszej‎ ‎inter­pre­ta­cji,‎ ‎bo‎ ‎wte­dy‎ ‎wpro­wa­dza­my‎ ‎do‎ ‎niej‎ ‎czyn­nik‎ ‎obiek­tyw­ny,‎ ‎nie­za­leż­ny‎ ‎od‎ ‎indy­wi­du­al­nych‎ ‎wła­ści­wo­ści‎ ‎bada­nia.‎ ‎Wte­dy‎ ‎czu­je­my‎ ‎się‎ ‎pana­mi jakie­goś‎ ‎zja­wi­ska,‎ ‎jeśli‎ ‎uda­ło‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎prze­bieg‎ ‎jego‎ ‎ująć w‎ ‎ści­słą‎ ‎for­mu­łę,‎ ‎któ­ra‎ ‎ogar­nia‎ ‎wszyst­kie‎ ‎poje­dyn­cze‎ ‎ogni­wa, któ­ra‎ ‎umoż­li­wi‎ ‎uję­cie‎ ‎i‎ ‎okre­śle­nie‎ ‎szcze­gó­łów‎ ‎nie­zna­nych, prze­po­wie­dze­nie‎ ‎dokład­ne‎ ‎przy­szłych.‎ ‎Wzo­ry‎ ‎mate­ma­tycz­ne bez‎ ‎wzglę­du‎ ‎na‎ ‎teo­rie,‎ ‎jakie‎ ‎na‎ ‎nich‎ ‎się‎ ‎opie­ra­ją‎,‎ ‎wyra­ża­ją pra­wi­dło­wość‎ ‎pew­nych‎ ‎pro­ce­sów,‎ ‎tym‎ ‎samem‎ ‎są‎ ‎poważ­nym‎ ‎— choć‎ ‎nie‎ ‎bez­względ­nym‎ ‎—‎ ‎i‎ ‎obiek­tyw­nym,‎ ‎nie­za­leż­nym‎ ‎od indy­wi­du­al­no­ści‎ ‎bada­cza,‎ ‎jego‎ ‎bra­ków‎ ‎lub‎ ‎uprze­dzeń,‎ ‎pro­bie­rzem‎ ‎war­to­ści‎ ‎nauko­wej‎ ‎uogól­nień,‎ ‎nada­jąc‎ ‎im‎ ‎powa­gę‎ ‎pra­wa przyrody.

Podob­nie,‎ ‎jak‎ ‎uży­cie‎ ‎eks­pe­ry­men­tu‎ ‎zaczę­ło‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎naukach‎ ‎przy­rod­ni­czych‎ ‎abs­trak­cyj­nych‎ ‎—‎ ‎fizy­ce,‎ ‎che­mii‎ ‎—‎ ‎tak samo‎ ‎wyra­że­nie‎ ‎wyni­ków‎ ‎przy‎ ‎pomo­cy‎ ‎for­muł‎ ‎mate­ma­tycz­nych‎‎ ‎na‎ ‎naj­sil­niej­szych,‎ ‎bo‎ ‎i‎ ‎naj­daw­niej­szych,‎ ‎stoi‎ ‎pod­sta­wach.‎ ‎Ale‎ ‎dziś‎ ‎i‎ ‎bio­lo­gia‎ ‎z‎ ‎jed­nej‎ ‎stro­ny‎ ‎z‎ ‎nauki‎ ‎wyłącz­nie opi­so­wej‎ ‎sta­je‎ ‎się‎ ‎eks­pe­ry­men­tal­ną,‎ ‎z‎ ‎dru­giej‎ ‎dąży‎ ‎do‎ ‎wykry­cia‎ ‎i‎ ‎uchwy­ce­nia‎ ‎związ­ku‎ ‎zależ­no­ści,‎ ‎okre­śle­nia‎ ‎jed­ne­go zja­wi­ska‎ ‎jako‎ ‎funk­cji‎ ‎zmien­nej‎ ‎zależ­nej,‎ ‎od‎ ‎dru­gie­go,‎ ‎będą­ce­go‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎wypad­ku‎ ‎zmien­ną‎ ‎nie­za­leż­ną.‎ ‎Licz­bo­we‎ ‎wyra­że­nie‎ ‎praw‎ ‎prze­bie­gu‎ ‎zja­wisk‎ ‎oczy­wi­ście‎ ‎idzie‎ ‎ręka‎ ‎w‎ ‎rękę z‎ ‎zasto­so­wa­niem‎ ‎eks­pe­ry­men­tu,‎ ‎stąd‎ ‎też‎ ‎fizjo­lo­gia,‎ ‎któ­ra pierw­sza‎ ‎z‎ ‎nauk‎ ‎bio­lo­gicz­nych‎ ‎wpro­wa­dzi­ła‎ ‎eks­pe­ry­ment,‎ ‎może od‎ ‎daw­na‎ ‎pochlu­bić‎ ‎się‎ ‎całym‎ ‎sze­re­giem‎ ‎praw‎ ‎uję­tych‎ ‎we wzo­ry‎ ‎mate­ma­tycz­ne.‎ ‎Dla‎ ‎przy­kła­du‎ ‎poda­ję,‎ ‎że‎ ‎z‎ ‎licz­bo­wą ści­sło­ścią‎ ‎umie­my‎ ‎ozna­czyć:‎
· ‎szyb­kość‎ ‎prze­wo­dze­nia‎ ‎ner­wów,
· zależ­ność‎ ‎skur­czu‎ ‎mię­śni‎ ‎od‎ ‎natę­że­nia‎ ‎prą­du,‎ ‎
· wiel­kość‎ ‎pra­cy ser­ca‎ ‎pędzą­ce­go‎ ‎krew‎ ‎po‎ ‎cie­le,‎ ‎
· zwią­zek‎ ‎czę­sto­ści‎ ‎pul­su‎ ‎ze wzro­stem‎ ‎itd.

Z‎ ‎cza­sem‎ ‎jed­nak‎ ‎dąże­nie‎ ‎do‎ ‎ści­sło­ści‎ ‎dro­gą‎ ‎wpro­wa­dze­nia‎ ‎czyn­ni­ka‎ ‎ilo­ścio­we­go‎ ‎i‎ ‎for­muł‎ ‎mate­ma­tycz­nych‎ ‎roz­sze­rzy­ło‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎inne‎ ‎dzia­ły.‎ ‎Psy­cho­fi­zy­ka‎ ‎i‎ ‎eks­pe­ry­men­tal­na psy­cho­lo­gia,‎ ‎mecha­ni­ka‎ ‎roz­wo­jo­wa,‎ ‎nauka‎ ‎o‎ ‎dzie­dzicz­no­ści i‎ ‎zmien­no­ści‎ ‎swo­je‎ ‎wyni­ki‎ ‎eks­pe­ry­men­tal­nych‎ ‎docie­kań‎ ‎sta­ra­ją‎ ‎się‎ ‎ile‎ ‎moż­no­ści‎ ‎wyra­zić‎ ‎krzy­wy­mi‎ ‎i‎ ‎okre­śla­ją­cy­mi‎ ‎je wzo­ra­mi‎ ‎mate­ma­tycz­ny­mi.‎ ‎Ujmu­je‎ ‎się‎ ‎wresz­cie‎ ‎w‎ ‎pra­wa‎ ‎licz­bo­we‎ ‎licz­ne‎ ‎spo­strze­że­nia‎ ‎w‎ ‎dzie­dzi­nach,‎ ‎gdzie‎ ‎eks­pe­ry­ment wyjąt­ko­wo‎ ‎może‎ ‎zna­leźć‎ ‎zasto­so­wa­nie‎ ‎i,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎astro­no­mii,‎ ‎tak w‎ ‎licz­nych‎ ‎zesta­wie­niach‎ ‎sta­ty­sty­ki‎ ‎bio­lo­gicz­nej‎ ‎znaj­du­je­my ogrom­ny‎ ‎mate­riał,‎ ‎umoż­li­wia­ją­cy‎ ‎z‎ ‎licz­bo­wą‎ ‎ści­sło­ścią‎ ‎usta­le­nie‎ ‎pew­nych‎ ‎sta­łych‎ ‎związ­ków,‎ ‎wykry­cie‎ ‎i‎ ‎okre­śle­nie‎ ‎praw mniej‎ ‎lub‎ ‎wię­cej‎ ‎donio­słych.‎ ‎Tą‎ ‎dro­gą‎ ‎uda­ło‎ ‎się‎ ‎wpro­wa­dzić z‎ ‎cza­sem‎ ‎pewien‎ ‎ład‎ ‎i‎ ‎pra­wi­dło­wość‎ ‎nawet‎ ‎tam,‎ ‎gdzie‎ ‎przed zasto­so­wa­niem‎ ‎wyra­żeń‎ ‎mate­ma­tycz­nych‎ ‎widzia­ło‎ ‎się‎ ‎jedy­nie ciem­ny‎ ‎las‎ ‎szcze­gó­łów‎ ‎nie­moż­li­wie‎ ‎splą­ta­nych,‎ ‎i‎ ‎zna­leźć‎ ‎dro­gi a‎ ‎przy­naj­mniej‎ ‎ścież­ki‎ ‎w‎ ‎nie­do­stęp­nej‎ ‎do‎ ‎nie­daw­na‎ ‎pusz­czy.

Cza­sem‎ ‎związ­ki‎ ‎te‎ ‎oka­żą‎ ‎się‎ ‎bar­dzo‎ ‎łatwo‎ ‎i‎ ‎wyraź­nie, czę­ściej‎ ‎jed­nak‎ ‎są‎ ‎one‎ ‎bar­dziej‎ ‎zawi­kła­ne,‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎dopie­ro sub­tel­na‎ ‎ana­li­za‎ ‎zdo­ła‎ ‎je‎ ‎wykryć.‎ ‎W‎ ‎bada­niach‎ ‎tych‎ ‎wycho­dzi­my‎ ‎z‎ ‎zało­że­nia,‎ ‎że‎ ‎pew­ne‎ ‎związ­ki‎ ‎są‎ ‎czymś‎ ‎sta­łym,‎ ‎pew­ne zja­wi­ska‎ ‎są‎ ‎koniecz­nym‎ ‎następ­stwem‎ ‎innych‎ ‎warun­ku­ją­cych je,‎ ‎są‎ ‎tedy,‎ ‎mówiąc‎ ‎języ­kiem‎ ‎mate­ma­ty­ków,‎ ‎funk­cją‎ ‎zmien­ną zależ­ną‎ ‎od‎ ‎zmien­nych‎ ‎innych,‎ ‎któ­re‎ ‎znów‎ ‎w‎ ‎dal­szym‎ ‎łań­cu­chu zja­wisk‎ ‎mogą‎ ‎być‎ ‎zależ­ne.‎ ‎Tabe­la‎ ‎spo­strze­żeń,‎ ‎zawie­ra­ją­ca szcze­gó­ło­we‎ ‎dane,‎ ‎umoż­li­wia‎ ‎przede wszyst­kim‎ ‎spo­rzą­dze­nie wykre­su‎ ‎jako‎ ‎gra­ficz­ne­go‎ ‎obra­zu‎ ‎funk­cji.‎ ‎Znacz­nie‎ ‎jesz­cze ści­ślej‎ ‎zależ­ność‎ ‎ta‎ ‎przed­sta­wi‎ ‎się,‎ ‎jeśli‎ ‎uda‎ ‎się‎ ‎wpro­wa­dzić pewien‎ ‎wzór‎ ‎mate­ma­tycz­ny.‎

Przy­kład‎ ‎jeden‎ ‎z‎ ‎łatwiej­szych‎ ‎rzecz‎ ‎zilu­stru­je.

‎Jeśli roz­sor­tu­je­my‎ ‎bada­nych‎ [chłop­ców] w pew­nej szko­le ‎wedle‎ ‎wie­ku,‎ obli­czy­my‎ ‎wzrost‎ ‎prze­cięt­ny,‎ ‎naten­czas‎ ‎moż­na‎ ‎wzrost‎ ‎uwa­żać za‎ ‎funk­cję‎ ‎wie­ku.‎

Lata: 11 12 13 14 15 16 17 18 19
wzrost w cm 132,3 135,8 139,7 147,2 150,9 158,0 161,8 167,1 169,7
waga w kg 30,6 31,8 33,9 36,8 45,7 50,2 56,2 59,9 63,5

Jeże­li sto­sun­ki te przed­sta­wi­my rysun­kiem w posta­ci wykre­su, to w odnie­sie­niu do wzro­stu wykres przed­sta­wi się jako linia zbli­żo­na do pro­stej (wykres 1), nato­miast wykres cię­ża­ru przed­sta­wi się w czę­ści dol­nej, a więc doty­czą­cej młod­szych sil­nie wklę­sły, świad­cząc o wol­niej­szym wzro­ście [młod­szych] (wykres 2).

Dokład­niej‎ ‎przed­sta­wia­ły­by się te sto­sun­ki, gdy­by­śmy poda­li‎ ‎for­mu­łę‎ ‎mate­ma­tycz­ną,‎ ‎cha­rak­te­ry­zu­ją­cą‎ ‎dany‎ ‎wykres jako‎ ‎krzy­wą.‎ ‎Okre­śli‎ ‎ją‎ ‎stycz­na‎ ‎w‎ ‎każ­dym‎ ‎punk­cie‎ ‎uwa­run­ko­wa­na‎ ‎wiel­ko­ścią‎ ‎kąta‎ ‎nachy­le­nia‎ ‎wobec‎ ‎osi‎ ‎pod­sta­wo­wej‎ ‎(x).
W‎ ‎wypad­ku‎ ‎pierw­szym,‎ ‎uzna­jąc‎ ‎ten‎ ‎wykres‎ ‎w‎ ‎przy­bli­że­niu‎ ‎za‎ ‎linię‎ ‎pro­stą,‎ ‎mie­li­by­śmy‎ ‎sta­łą‎ ‎mia­rę‎ ‎jej‎ ‎pochy­le­nia‎ ‎37‎ ‎:‎ ‎8‎ ‎≈‎ ‎4,6, rów­na­nie‎ ‎więc‎ ‎okre­śla­ją­ce‎ ‎wykres‎ ‎mia­ło­by‎ ‎w‎ ‎przy­bli­że­niu‎ ‎for­mę y‎ ‎=‎ ‎4,6‎ ‎x.‎ ‎Zauwa­żyć‎ ‎nale­ży,‎ ‎że‎ ‎na‎ ‎załą­czo­nym‎ ‎rysun­ku‎ ‎sto­su­nek‎ ‎odcię­tych‎ ‎jest‎ ‎20‎ ‎razy‎ ‎więk­szy‎ ‎niż‎ ‎rzęd­nych,‎ ‎stąd‎ ‎wykres przed­sta­wia‎ ‎się‎ ‎mniej‎ ‎stro­my.

Ale‎ ‎ist­nie­ją‎ ‎spe­cjal­ne‎ ‎meto­dy‎ ‎pozwa­la­ją­ce‎ ‎wyra­zić‎ ‎znacz­nie‎ ‎dokład­niej‎ ‎sto­sun­ki‎ ‎zależ­no­ści‎ ‎nawet‎ ‎bar­dzo‎ ‎zawi­le, a‎ ‎nawet‎ ‎zesta­wić‎ ‎cechy‎ ‎nie‎ ‎mają­ce‎ ‎cha­rak­te­ru‎ ‎ilo­ścio­we­go. Dzia­ły‎ ‎mate­ma­ty­ki,‎ ‎jakie‎ ‎przy tym‎ ‎wcho­dzą‎ ‎przede wszyst­kim w‎ ‎grę,‎ ‎to‎ ‎kom­bi­na­to­ry­ka,‎ ‎rachu­nek‎ ‎praw­do­po­do­bień­stwa‎ ‎oraz sta­ty­sty­ka‎ ‎nauko­wa.‎ ‎Dzia­ły‎ ‎zaś‎ ‎bio­lo­gii,‎ ‎któ­re‎ ‎w‎ ‎znacz­nej mie­rze‎ ‎wyni­ki‎ ‎swe‎ ‎w‎ ‎ten‎ ‎spo­sób‎ ‎usi­łu­ją‎ ‎sfor­mu­ło­wać,‎ ‎są‎ ‎nader róż­ne,‎ ‎wymie­nia­my‎ ‎naukę‎ ‎o‎ ‎zmien­no­ści‎ ‎bio­lo­gicz­nej,‎ ‎dzie­dzicz­no­ści‎ ‎z‎ ‎uwzględ­nie­niem‎ ‎praw‎ ‎krzy­żo­wa­nia,‎ ‎kore­la­cję,‎ ‎dzia­ła­nie‎ ‎dobo­ru,‎ ‎wpływ‎ ‎bez­po­śred­ni‎ ‎warun­ków‎ ‎i‎‎t‎d.‎ ‎

Prof. Ludwik Jaxa-Bykowski (1924 r.)