Na począt­ku nic, zupeł­nie nic, i nagle czło­wiek wszyst­ko chwy­ta.
S. Ulam, Przy­go­dy Matematyka

Prze­łom XIX i XX wie­ku to era rewo­lu­cyj­nych odkryć w che­mii i fizy­ce, zwłasz­cza tych, któ­re zaczę­ły rzu­cać świa­tło na tajem­ni­ce mikro­świa­ta. W sierp­niu 1939 roku, w obli­czu nara­sta­ją­ce­go glo­bal­ne­go napię­cia, węgier­ski fizyk Leó Szi­lárd, wraz ze słyn­nym Alber­tem Ein­ste­inem, napi­sa­li list do pre­zy­den­ta Fran­kli­na Roose­vel­ta. Ostrze­ga­li w nim przed szo­ku­ją­cym poten­cja­łem wyko­rzy­sta­nia przez Niem­ców nowych odkryć w fizy­ce jądro­wej do stwo­rze­nia nisz­czy­ciel­skiej broni.

Naro­dzi­ny Destruk­cyj­nej Potęgi

W nie­spo­koj­nych cza­sach poprze­dza­ją­cych II woj­nę świa­to­wą nie moż­na było zlek­ce­wa­żyć tych obaw. Dale­ko­sięż­nym efek­tem listu Einsteina-Szilárda było powo­ła­nie ame­ry­kań­skie­go pro­gra­mu, któ­ry miał na celu zbu­do­wa­nie pierw­szej bom­by ato­mo­wej. Wśród nie­licz­nych mate­ma­ty­ków, któ­rzy ode­gra­li klu­czo­wą rolę w tym przed­się­wzię­ciu, był wybit­ny Polak o wszech­stron­nym umy­śle – Sta­ni­sław Ulam. Z jego nazwi­skiem w mate­ma­ty­ce wią­że się wie­le prze­ło­mo­wych pomy­słów, w tym opra­co­wa­nie meto­dy Mon­te Car­lo. Ulam ode­grał rów­nież istot­ną rolę w kolej­nym, jesz­cze bar­dziej zaawan­so­wa­nym pro­jek­cie pole­ga­ją­cym na kon­struk­cji bom­by wodo­ro­wej, któ­re­go wdro­że­nie mia­ło zmie­nić układ sił na świe­cie na dłu­go po zakoń­cze­niu wojny.

Po pod­pi­sa­niu aktu bez­wa­run­ko­wej kapi­tu­la­cji przez dele­ga­tów pre­zy­den­ta III Rze­szy Nie­miec­kiej 8 maja 1945 roku, w Euro­pie wresz­cie zapa­no­wał dłu­go wycze­ki­wa­ny pokój. Jed­nak po dru­giej stro­nie glo­bu, na bez­kre­snych wodach Pacy­fi­ku, woj­na wciąż wrza­ła. Japoń­czy­cy sta­wia­li nie­złom­ny opór prze­wa­ża­ją­cym siłom alianc­kim. Choć osta­tecz­ny wynik woj­ny był już w zasa­dzie prze­są­dzo­ny, pre­mier Japo­nii, Kan­ta­rō Suzu­ki, 9 czerw­ca ogło­sił, że kraj będzie wal­czył do same­go końca.

Sta­ny Zjed­no­czo­ne zde­cy­do­wa­ły się na dra­stycz­ny krok, któ­ry miał bez­pre­ce­den­so­wy wpływ na prze­bieg kon­flik­tu. W dniach 6 i 9 sierp­nia 1945 roku, odpo­wied­nio nad Hiro­szi­mą i Naga­sa­ki eks­plo­do­wa­ły dwie bom­by ato­mo­we, nisz­cząc mia­sta w ułam­ku sekun­dy. W wyni­ku każ­de­go z wybu­chów w jed­nej chwi­li zgi­nę­ło kil­ka­dzie­siąt tysię­cy ludzi, a ogrom ofiar wciąż rósł w kolej­nych tygo­dniach i mie­sią­cach, gdyż ci, któ­rzy prze­ży­li, zma­ga­li się z popa­rze­nia­mi i cho­ro­bą popro­mien­ną. Ska­la nie­szczę­ścia jest pod­kre­śla­na rów­nież przez fakt, że wpływ napro­mie­nio­wa­nia sprzed 80 lat do dziś jest przed­mio­tem badań naukowych.

Jesz­cze w latach trzy­dzie­stych XX wie­ku naj­wy­bit­niej­si eks­per­ci od fizy­ki jądro­wej z całe­go świa­ta z rezer­wą pod­cho­dzi­li do idei ujarz­mie­nia mocy ato­mu, czy­li moż­li­wo­ści kon­tro­li prze­bie­gu reak­cji w jądrach ato­mów, skut­ku­ją­cych wytwo­rze­niem ener­gii. Wśród scep­ty­ków znaj­do­wa­li się sami lau­re­aci Nagro­dy Nobla: Ernest Ruther­ford, odkryw­ca jądra ato­mo­we­go i pro­to­nów, Niels Bohr, twór­ca kwan­to­we­go mode­lu ato­mu, oraz Albert Ein­ste­in, autor prze­ło­mo­we­go rów­na­nia E=mc² o rów­no­waż­no­ści masy i ener­gii. Nawet w 1939 roku Bohr powie­dział Edwar­do­wi Tel­le­ro­wi – jed­ne­mu z przy­szłych lide­rów Pro­jek­tu Man­hat­tan – że oddzie­le­nie izo­to­pu ura­nu od jest teo­re­tycz­nie moż­li­we[1], ale prak­tycz­nie nie­wy­ko­nal­ne. Jed­nak czte­ry lata póź­niej, gdy w USA już trwa­ły inten­syw­ne pra­ce nad stwo­rze­niem bom­by ato­mo­wej, Bohr nie mógł powstrzy­mać się od iro­nicz­nej reflek­sji. Spo­ty­ka­jąc się ponow­nie z Tel­le­rem, stwier­dził: „Widzi pan, powie­dzia­łem panu, że tego nie będzie moż­na zro­bić bez zamia­ny całe­go kra­ju w fabry­kę. Wła­śnie to zrobiliście.”

Bohr miał swo­je powo­dy, by uwa­żać Pro­jekt Man­hat­tan za ogrom­ne przed­się­wzię­cie. Na prze­strze­ni kil­ku lat zaan­ga­żo­wa­no w nie oko­ło 130 000 osób, w tym impo­nu­ją­cą licz­bę 6000 naukow­ców: fizy­ków, inży­nie­rów, che­mi­ków i innych spe­cja­li­stów, któ­rych pra­ca mia­ła zmie­nić bieg histo­rii. Ser­cem tego potęż­ne­go pro­jek­tu było Naro­do­we Labo­ra­to­rium Los Ala­mos, mia­stecz­ko wybu­do­wa­ne w 1942 roku na pusty­ni w sta­nie Nowy Mek­syk. Ale to nie wszyst­ko – w Pro­jekt Man­hat­tan zaan­ga­żo­wa­ne były dzie­siąt­ki innych pla­có­wek, więk­szość z nich na tere­nie USA.

Na cze­le pro­jek­tu stał Robert Oppen­he­imer, eks­cen­trycz­ny ame­ry­kań­ski fizyk, któ­ry wkrót­ce zyskał mia­no „ojca” bom­by ato­mo­wej. W kolej­nych latach Oppen­he­imer miał jed­nak zapła­cić wyso­ką cenę, sta­jąc się jed­ną z ofiar mrocz­nych cza­sów mak­kar­ty­zmu[2].

[1] W tym cza­sie wia­do­mym już było, że naj­bar­dziej wydaj­nym dla pod­trzy­ma­nia reak­cji łań­cu­cho­wej jest nie­sta­bil­ny izo­top ura­nu. W przy­ro­dzie wystę­pu­je on w ilo­ściach śla­do­wych – naj­bar­dziej roz­po­wszech­nio­nym izo­to­pem jest sta­no­wią­cy ponad 99% natu­ral­nie wystę­pu­ją­ce­go ura­nu, pod­czas gdy zawar­tość izo­to­pu to zale­d­wie 0,7%. Aby uzy­skać zwięk­szo­ną ilość tego dru­gie­go, koniecz­ne było zatem prze­two­rze­nie ura­nu w pro­ce­sie zwa­nym wzbogaceniem.

[2] Mak­kar­tyzm to wymie­rzo­na w człon­ków i sym­pa­ty­ków par­tii komu­ni­stycz­nej poli­ty­ka dys­kry­mi­na­cyj­na sto­so­wa­na w Sta­nach Zjed­no­czo­nych w pierw­szej poło­wie lat 50. XX wie­ku. Nazwa wywo­dzi się od nazwi­ska repu­bli­kań­skie­go sena­to­ra Jose­pha McCarthy’ego.