Krzysztof Ciesielski, Zdzisław Pogoda
Wielka księga zagadek.
Matematyczna bombonierka
Demart
Warszawa 2015*
Matematyczna bombonierka? W bardzo dużym uproszczeniu można by zapytać – co ma wspólnego niezbyt lubiana przez społeczeństwo matematyka z uwielbianą przez wszystkich czekoladą? By się tego dowiedzieć, nie musimy nawet otwierać książki. Na tylnej stronie okładki znajdziemy odpowiedź – następujący fragment ze wstępu autorów:
Bombonierka to kolekcja czekoladek, najczęściej urozmaiconych i atrakcyjnie zapakowanych. A czego można się spodziewać po matematycznej bombonierce? Nasze „czekoladki” to krótkie opowiadania o liczbach, figurach geometrycznych, ludziach matematyki – i nie tylko… Nie ma matematyki bez logicznego rozumowania, bez rozdziału o zadaniach książka byłaby niepełna; są tu zadania niestandardowe, ale nie przesadnie trudne. Jest rozdział z dowcipami i anegdotami pokazujący specyficzny matematyczny humor.
***
Książka Krzysztofa Ciesielskiego i Zdzisława Pogody, matematyków z Uniwersytetu Jagiellońskiego, została podzielona na siedem części, a w każdym rozdziale znajduje się 40 pytań (i odpowiedzi). Trzy pierwsze rozdziały (Liczby, Figury oraz Rozmaitości) są związane z pojęciami matematycznymi; w rozdziale czwartym (Postacie) poznamy matematyczne osobowości; rozdział piąty to Zadania; w rozdziale szóstym znajdziemy Dowcipy i anegdoty; w rozdziale siódmym zamieszczono Rozwiązania zadań z rozdziału piątego.
Pełny tytuł książki zawiera (nieco mylące?) określenie „Wielka księga zagadek”. Nie jest to jednak kolekcja typowych zagadek, czy pytań rodem z matematycznego teleturnieju. Jak wyjaśniają to sami autorzy: Pytania w tej książce przeważnie są inne. […] Po prostu pytanie jest pewnego rodzaju pretekstem do przekazania Czytelnikowi rozmaitych informacji związanych z matematyką.
Poszczególne „czekoladki” są bardzo krótkie, więc zawsze można łatwo przerwać czytanie, gdy już zapoznamy się z kolejnym hasłem. Myślę, że większość czytelników książki i tak będzie ją czytać strona po stronie. Jednak zgodnie z intencjami autorów: Nasze »matematyczne czekoladki« są zazwyczaj niezależne od siebie; czytanie można przerwać w zasadzie w dowolnym miejscu, po czym wrócić do książki po dłuższym czasie i na zupełnie innej stronie.
Według mnie – nie ma problemu, żeby „pochłonąć” od razu cały rozdział i stracić poczucie czasu. Inaczej niż w przypadku czekoladek, „pochłanianie” odpowiedzi na kolejne pytania nie powinno zaszkodzić zdrowiu – nie musimy więc ograniczać się tylko do kilku haseł naraz.
***
Rozdział 1. Liczby
Książka to nie tylko zagadki i pytania, ale to właśnie za ich pomocą autorzy wyjaśniają pojęcia matematyczne i ciekawostki związane z tą dziedziną nauki. Spotkamy się tutaj z pytaniami, które sprawią, że na nowo zastanowimy się nad „faktami”, które do tej pory były dla nas przecież „oczywiste”. Często dzieci potrafią zadać proste pytania, na które znamy taką „oczywistą” odpowiedź, ale sami nie potrafimy jej uzasadnić.
W pierwszym rozdziale znajdziemy odpowiedzi i wyjaśnienia dla kilku takich problematycznych pytań:
(1.5) Dlaczego 1 nie jest liczbą pierwszą?
(1.31) Dlaczego nie dzielimy przez zero?
(1.33) Dlaczego minus razy minus daje plus?
Dodam, że w haśle 1.36 poznajemy liczby zespolone.
W tym rozdziale można zauważyć liczne odnośniki do poprzednich (często dopiero co przeczytanych) haseł. Przy założeniu, że książkę można otwierać w dowolnym miejscu, jest to zrozumiałe. Oddajmy ponownie głos autorom: Nowe pojęcia oraz twierdzenia bazują na wcześniejszych. Jeśli do zrozumienia odpowiedzi na pytanie niezbędna jest znajomość pewnych faktów podanych gdzie indziej, numery tych innych haseł są podane przy sformułowaniu pytania.
Ktoś może poczuć się lekko poirytowany, gdy po raz n‑ty zostanie odesłany do definicji liczby pierwszej. Należy zaznaczyć, że jest to tylko takie „pierwsze(go rozdziału) wrażenie”, gdzie przy jednym haśle potrafią się znaleźć nawet cztery odnośniki (hasło 1.39) – później niemal o nich zapomnimy. Myślę, że to niewielki koszt przy tak pasjonującej lekturze.
Rozdział 2. Figury
O ile w pierwszym rozdziale można było jeszcze nie zauważyć, że książka jest bogato ilustrowana, to w rozdziale drugim nie da się już tego przeoczyć. Trudno o rozdział o figurach bez odpowiednich rysunków, ilustrujących omawiane pojęcia.
Również w rozdziale trzecim znajdziemy świetne ilustracje. W kolejnych rozdziałach też oczywiście występują, ale (przynajmniej według mnie) nie są już one tak zachwycające.
W rozdziale drugim pojawiają się naprawdę skomplikowane konstrukcje geometryczne. Wyobrażanie sobie opisywanych kształtów nie zawsze jest łatwe. W haśle 2.31 sami autorzy przyznają, że:
Łatwo powiedzieć, gorzej wykonać. Próbujemy to robić, a wstęga zaplątuje się o samą siebie… Bo też istotnie, potrzebny jest do tego czwarty wymiar. W normalnej przestrzeni trójwymiarowej pojawiają się, podobnie jak przy butelce Kleina, samoprzecięcia. Wyobrażenie sobie tej konstrukcji wymaga nie lada ekwilibrystyki umysłowej.…
Rozdział 3. Rozmaitości
Jak sama nazwa wskazuje – w tym rozdziale możemy spodziewać się „rozmaitych” haseł. Książka nie jest podręcznikiem, z którego wszystkiego musimy się nauczyć. Ogólnikowo i skrótowo, ale w sposób przystępny zostały tutaj wyjaśnione (czasem bardzo trudne) pojęcia z różnych obszarów matematyki. Cóż więc ciekawego możemy odnaleźć wśród tych rozmaitości?
Dowiemy się na czym polega zasada szufladkowa (3.15); co to jest pochodna (3.35), całka nieoznaczona (3.36) oraz całka oznaczona (3.37).
Zapoznamy się z kilkoma klasycznymi ciekawostkami matematycznymi:
(3.17) O czym mówi paradoks golibrody?
(3.18) Czy opłaca się grać w Lotto?
(3.22) Na czym polega osobliwość hotelu Hilberta?
Poznamy również wielkie problemy matematyczne:
(3.19) Czego dotyczy problem czterech barw?
(3.23) Co mówi hipoteza continuum?
(3.38) Jaka hipoteza jest powszechnie uważana za najważniejszy nierozstrzygnięty problem matematyczny?
Spotkamy również kilka naprawdę „dziwnych” problemów:
(3.25) Na czym polega paradoks Banacha-Tarskiego?
(3.26) Które twierdzenie matematyczne dotyczy kanapek?
(3.28) Czy sferę można uczesać?
Ze względu na różnorodność poruszanych tematów – to mój ulubiony rozdział. Muszę jednak przyznać, że wybór nie był łatwy…
Rozdział 4. Postacie
Bardzo doceniam patriotyzm autorów książki. Aż 18 z 40 pytań tego rozdziału dotyczy Polaków! W zagranicznych publikacjach raczej nie spotkamy polskich matematyków, poza sporadycznymi wzmiankami o udziale polskich kryptologów przy złamaniu szyfrów Enigmy. Niestety, w polskiej szkole też o nich nie usłyszymy – w programie nauczania nie ma elementów historii matematyki. Uważam, że należałoby to zmienić. Wystarczyłaby przecież tylko jedna lekcja, podczas której uczniowie mogliby krótko zaprezentować wybrane postacie – a mamy z kogo wybierać.
Wymieńmy polskich matematyków wspomnianych w samej tylko „Bombonierce”: Witelon; Kopernik; Jan Brożek; Adam Adamandy Kochański; Franciszek Mertens; Stanisław Zaremba; Wacław Sierpiński; Hugo Steinhaus; Stefan Banach; Alfred Tarski; Stanisław Mazur; Stanisław Ulam; Marian Rejewski; Jerzy Różycki; Henryk Zygalski; Stefan Straszewicz; Franciszek Leja; Tadeusz Ważewski; Karol Borsuk; Stanisław Łojasiewicz; Andrzej Pliś.
W tym momencie pasjonaci matematyki powinni zatrzymać się na chwilę i zastanowić – o ilu z tych nazwisk chociażby tylko usłyszeliśmy już wcześniej?
W haśle 4.34 pojawia się jeszcze Lech Pijanowski, który co prawda nie był matematykiem z wykształcenia, ale to właśnie on powołał do życia Abackich, Babackich i Cabackich – nazwiska znane z wielu łamigłówek i zadań logicznych.
Uzupełniając – poznamy w tym rozdziale również wiele (mniej lub bardziej) znanych i fascynujących matematycznych postaci.
Matematyk, który został papieżem? To prawdziwa historia, a jednocześnie mało znany fakt – wystarczy przeczytać hasło 4.5. Marzy wam się spotkanie z „księciem matematyków”? Carl Friedrich Gauss czeka na was w haśle 4.14. A jeśli czujecie się onieśmieleni tą (dostojną) propozycją, to można zacząć od spotkania z „księciem amatorów” w haśle 4.10.
Rozdział 5. Zadania
Należy podkreślić, że to nie są zwykłe zadania obliczeniowe znane ze szkoły, ale bardzo ciekawe i nietypowe zagadki oraz pomysłowe łamigłówki. Zadania te stanowią znów pretekst do przedstawienia ciekawych i oryginalnych technik matematycznych.
Znajdziemy tutaj klasyczne zadania z logicznego myślenia, takie jak zadanie o tubylcach (5.4); zadanie o kapeluszach (5.30); zadanie o krasnoludkach (5.40). Jest też coś dla miłośników szachów: słynne zadanie o koniku szachowym (5.33); mniej znane zadanie o hetmanach (5.34); bardzo oryginalne zadanie o macie (5.35).
Jak wspomniałem już we wstępie – rozdział 7 zawiera rozwiązania zadań. Nie są to tylko odpowiedzi liczbowe, albo „tak” lub „nie”. Przedstawione i wyjaśnione jest całe rozumowanie prowadzące do rozwiązania. Zapewne zadania zostały dobrane tak, aby ukazać piękno i potęgę matematyki.
Niestety, niektóre z tych zadań są podchwytliwe. Obawiam się, że może to dać poczucie, że jest się „słabym” z matematyki. Próby rozwiązania niektórych zadań mogą doprowadzić nas do frustracji. Może też pojawić się (bardzo groźna dla młodych osób) rezygnacja – „matma to nie dla mnie”. Trzeba jednak pamiętać, że są to bardzo specyficzne zadania. Należy więc podejść do tematu z odpowiednim dystansem.
Rozdział 6. Dowcipy i anegdoty
Jak to bywa z żartami – niektóre nas rozbawią, inne nieszczególnie. Być może trafią się i takie, których nie do końca zrozumiemy. Jednak jeśli chodzi o anegdoty, to są one wciągające. Bardzo spodobały mi się „zbiorowe” hasła Cytat Roku (6.35) oraz Nietypowe dowody (6.36). Znajdziemy również żartobliwy „hymn matematyków” (6.37).
***
Najtrudniejsze z „pytań” zostawiłem na koniec – dla kogo właściwie jest ta książka? Mam z tym pytaniem lekki kłopot. Przytoczmy więc może kolejny fragment ze wstępu autorów:
Z czekoladkami w bombonierkach jest tak, że jednemu bardzo smakuje akurat pewna konkretna, a drugiemu zupełnie inna. Jedne czekoladki przyciągają atrakcyjnym wyglądem, inne wyszukanym smakiem, a jeszcze inne ze względu na swoją specyfikę zyskują nasze uznanie po jakimś czasie. Chcielibyśmy jednak, by każdy znalazł w naszej książce coś, co mu się choć trochę spodoba…
Jak dużą część treści książki (i poszczególnych haseł) będzie stanowiło to „coś”? Niektóre czekoladki mogą okazać się ciężkostrawne (czyt. trudne) nawet dla doświadczonego miłośnika matematyki. Może nie jesteśmy jeszcze gotowi na niektóre hasła, które „zyskują nasze uznanie po jakimś czasie”? Autorzy słusznie zaznaczają, że: Można traktować pewne pytania jako sygnał; wstęp do potencjalnego głębszego zapoznania się z tematem. Myślę, że może to być taka książka, która posłuży nam na lata, ze względu na zróżnicowaną trudność poruszanych tematów. Niemniej jednak, każdy odnajdzie w niej coś dla siebie, bez względu na poziom wiedzy matematycznej.
„Matematyczną bombonierkę” wydano z „rozmachem” – w dużym formacie, w twardej oprawie, w pełnym kolorze, na dobrej jakości papierze. Brzmi jak doskonała zachęta do zakupu książki jako atrakcyjnego prezentu dla nastolatka. Bez wahania poleciłbym tę książkę jako wartościowy prezent, gdyby nie ta zawartość – matematyka…
Z drugiej strony, może to właśnie z myślą o młodszych, nastoletnich czytelnikach została napisana ta książka – i dlatego jest w formie niezależnych haseł. Być może niechęć do szkolnych rachunków i zadań z matematyki nie odstraszy ciekawych świata dzieci ze szkoły podstawowej? Różnorodność przedstawionych tematów – inaczej niż na lekcjach w szkole – może sprawić cuda, a lektura szybko się nie znudzi. Może dzisiaj masz ochotę na poznanie nowej postaci (rozdział 4), przeczytanie anegdoty (rozdział 6), albo na zmierzenie się z zadaniem (rozdziały 5 i 7) lub naukę nowych pojęć matematycznych (rozdziały 1, 2, 3)?
Powtórzę jeszcze raz, że nie jest to podręcznik, gdyż nie wszystkie pojęcia zostały precyzyjnie zdefiniowane, ale książka ta niejednokrotnie przedstawi nam w sposób obrazowy i przystępny złożone pojęcia i problemy matematyczne.
* Recenzuję wydanie I książki z 2015 roku, ale z ciekawości sprawdziłem też najnowsze – wydanie III z 2023 roku. Warto od razu podkreślić, że uaktualnienia treści w kilku miejscach nie wpłynęły na zmianę numeracji stron, jak również samych haseł. A jak tak naprawdę prezentuje się to „wydanie III uaktualnione”?
W środku znajdziemy dokładnie te same hasła, grafiki i błędy językowe. Szukałem wskazówek we wstępie autorów, ale on akurat nie został objęty uaktualnieniem. Za to na końcu książki znajdziemy dodatkowe zdjęcie przedstawiające autorów oraz ok. pół strony informacji o nich. Z nowości dostajemy też zmienioną grafikę drzewa rodziny Bernoullich (hasło 4.12) oraz zdjęcia nowej ławki (z 2016 r.), która upamiętnia tzw. „odkrycie Banacha” (hasło 4.23).
Czy to całe, niemal tytułowe, „uaktualnienie” polega na dopisaniu (w haśle 4.19) nazwisk kilku laureatów Medalu Fieldsa i Nagrody Abela? Niewiele zostało dodane. Na dodatek pewne rzeczy „się zepsuły”. Mowa o wykresach (i rysunkach figur), przy których pojawiają się teraz dziwne błędy druku w postaci pustych kwadratów. O ile taki kwadrat zamiast znaku ’minus’ czy ’prim’ nie stanowi (poza walorami estetycznymi) większego problemu, to już kwadraty zamiast matematycznych wzorów sprawiają, że grafiki tracą wiele na wartości. Niestety dotyczy to całej książki. Można tylko złapać się za głowę i zapytać – kto to w ogóle dopuścił do druku?!
Autorem recenzji jest Mateusz Litka, doktorant Szkoły Doktorskiej Nauk Ścisłych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w ramach dyscypliny matematyka.